wtorek, 23 lutego 2016

Prolog

WAŻNA NOTATKA!

 - Lou, posuń się.- burknął Harry, podchodząc do mojego hamaka. Uśmiechnąłem się do niego i rozstawiłem ręce, a on korzystając z okazji, położył się na mnie. Pocałowałem go w usta i zacząłem bawić się jego mokrymi loczkami. Floryda w lutym, a Nowy York w lutym to dwa inne światy. Nie daliśmy rady pojechać w grudniu na miesiąc miodowy, bo były święta i zjechała się nasza cała rodzina Potem w Sylwestra bawiliśmy się ze znajomymi, cóż... przez jakiś tydzień. Styczeń był zakręcony. Pomagaliśmy się spakować Vivienne, która wyjeżdżała z Zaynem do Brazylii, potem przeprowadzaliśmy Liama z Sophią do nowego mieszkania. Dopiero pod koniec zeszłego miesiąca zarezerwowałem domek blisko plaży z własnym podwórkiem i przylecieliśmy tutaj dzień przed urodzinami Harry'ego.
 - Dobrze się pływa?- zapytałem mojego męża. To było tak cudowne, w dodatku, gdy mogłem nazywać tak Stylesa... wróć. Tomlinsona-Stylesa. Ciarki mnie przeszły, a łzy szczęścia napłynęły do oczu.
 - Cudownie.- mruknął, mocniej się we mnie wtulając. Westchnąłem i upiłem łyka mojego drinka. Hazz zabrał mi małą parasoleczkę i zaczął się nią bawić, a ja zachichotałem.- Jezu Lou, jak ja cię kocham.
 - Ja ciebie mocniej, kochanie.- odpowiedziałem mu, zawijając kosmyk jego włosów na palec. Wydawało się być tak idealnie, spokojnie. Wszystko wreszcie szło po naszej myśli.
 Nagle zadzwonił mój telefon. Zmarszczyłem brwi. Było jakoś po 23, więc kto mógłby do mnie dzwonić? Harry poniósł głowę, a ja sięgnąłem po telefon, leżący na małym stoliczku. Spojrzałem na wyświetlacz. Doktor Fenty? Odebrałem połączenie. Nie rozmawiałem z nią od naszego ślubu, więc pewnie dzwoniła z życzeniami.
 - Dzień dobry.- powiedziałem entuzjastycznie. Przez chwilę w słuchawce panowała cisza, a ja się zmartwiłem.- Halo?- zapytałem.
 - Louis, jest problem.- powiedziała zmartwiona. Od razu się spiąłem, a mój mąż to wyczuł. Pogładził mnie po ramieniu, ale tym razem to nie pomogło.
 - Tak?- szepnąłem. Kobieta mnie pewnie nie usłyszała, ale wiedziała, że musi kontynuować. Bałem się najgorszego.
 - Eleanor już kiedyś była w naszym ośrodku. Mieszkała tu przez dziewięć... niecałe dziesięć miesięcy. Myśleliśmy, że wszystko jest w porządku, ale choroba nawróciła, gdy znowu cię spotkała.- powiedziała, a ja miałem wrażenie, jakby ktoś mi wbił nóż w plecy. Dzięki, dobijajcie mnie bardziej! Jestem na miesiącu miodowym, nie chcę się martwić, no!- Problem polega na tym, że gdy miała wcześniej terapię, to była w ciąży.
 Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa.
 - Przepraszam, ale... co kurwa?- zapytałem, Harry wpatrywał się na mnie, nie rozumiejąc o co chodzi. Serce zabiło mi szybciej. Nie jestem ojcem. Nie mogę nim być. Nie z nią.
 - Wcześniej nie chciała nam nic zdradzić, ale przed chwilą... skończyłam z nią spotkanie. Przyznała się, że chciała zemsty za to, że zostawiłeś ją, gdy była w ciąży.- powiedziała, a ja wstrzymałem oddech.- Louis jest ojcem tych dzieci.
 Dzieci? DZIECI?! To nie jedno?! Kilka?! Bliźniaki, trojaczki?!
 - Ja...- zacząłem, jednak nie potrafiłem nic powiedzieć. Zamurowało mnie. Mam dzieci. Jestem ojcem. Co z tego, że z tą zrównoważoną kobietą. Ale mam dzieci.
 - Były to bliźnięta, chłopiec i dziewczyna. Odebrano jej je. Urodziły się one pod koniec maja zeszłego roku i potem trafiły do domu dziecka. Jednak...
 - Jednak co?- przerwałem jej. Jest szansa, abyśmy z Harrym je adoptowali? Chciałbym mieć kontakt z nimi. Wytłumaczyć im, że są dla mnie ważne i poczuć tę bezwarunkową miłość.
 - Obecnie nie wiemy, gdzie one są. Zostały przydzielone do rodziny zastępczej, ale okazali się oni oszustami i gdzieś wyjechali.- zamknąłem oczy, a łzy popłynęły mi po policzkach. Właśnie dowiedziałem się, że mam ośmiomiesięczne dzieci, ale nie wiadomo gdzie one są?
 - Ale to jest pewne... że ja... no wie pani...- zapytałem, jednak nie potrafiłem wypowiedzieć całego zdania. Harry ścierał łzy z moich policzków i uśmiechał się pokrzepiająco. Oh, gdyby wiedział, co własnie się dzieje...
 - Umm... Tak. Eleanor miała skądś twoje DNA, gdy urodziły się bliźnięta i zrobiła badania, jednak nie mówiła nam, do kogo one należą. Teraz porównaliśmy geny z tymi, które pan zostawił u nas. Zapomniał pan szczoteczki do zębów.- powiedziała, a ja chciałem sobie strzelić pistoletem w głowę. Jestem ojcem. I to na pewno.- Przepraszam za przeszkodzenie panu. Musze kończyć, do usłyszenia.- dodała i wyłączyła się. Zamknąłem oczy i rzuciłem telefon na ziemię.
 Spojrzałem na mojego Loczka, który parzył na mnie wyczekująco, jednak nie wypytywał. Wiedziałem, że muszę mu to powiedzieć i nie mogę zwlekać. Przełknąłem ślinę.
 - Hazz... Jestem ojcem.- powiedziałem, a jego mina zrzedła. Na jego twarzy malowało się tyle emocji, że nie mogłem ich rozczytać.- Mam prawie roczne bliźniaki. I najgorsze jest to, że nie wiadomo, gdzie one są.
~*~
 I tak spokojne życie naszych głównych bohaterów zmieniło się w pełną udręki drogę. W ich małżeństwie było dużo miłości, jednak brakowało im tupotu małych stópek i śmiechu w pustym mieszkaniu. Szukali dzieci Louisa przez ponad dwa lata, wszystko wydawało się kierować w niewłaściwą stronę, gdy nagle zaczęło się układać. Znaleźli dwójkę małych Tomlinsonów, którzy do tej pory nie znali ani swojej matki, ani swojego ojca.
***
a/n.: Witam was ponownie! Ruszamy z trzecią częścią, jak widzicie nosi ona tytuł "Again"! Mam nadzieję, że najbliższe miesiące spędzimy równie przyjemnie jak ostatnio. Tęskniliście za mną? ;) Ja za wami bardzo! Wiem, że to wszystko miało być w styczniu, a nie w kwietniu, ale moje życie jakby... legło w gruzach? Dowiedziałam się o chorobie (nie umieram, spokojnie, leki do końca życia), miałam wypadek samochodowy, spędziłam 3 tygodnie w szpitalu i wiele, wiele innych... Ale poprawiłam się też w pisaniu, więc mam nadzieję, że trójeczka będzie lepsza niż dwie poprzednie (zwłaszcza, że "Rules" to kupa XD).
Rozdziałów będzie 50, więc troszkę więcej niż w pierwszych dwóch częściach. Będą one rozłożone na mniej więcej co dwa tygodnie, jednak czasem będę starała się dodać je wcześniej. Tak jak jest napisane wyżej - jestem chora, więc będzie się zdarzało, że muszę jechać na kilka tygodni do szpitala (np w wakacje mam już do zapowiedziane). Nie chciałabym, aby było tutaj był spam "kiedy rozdział?" "kiedy next?" "chcę nn!", bo piszę przede wszystkim dla siebie, ale również dla was, a żeby to było dobre, nie może być na siłę, a nie kiedy mam venflon w ręce, a kroplówki mi spływają do żył (drastyczny #bio #chem #mat).
To chyba tyle z organizacyjnych, kochani! Miłej przygody z "Again".
 LISTA INFORMOWANYCH JEST OTWARTA! :D
Wasza Lucy!